Kliknij tutaj --> 🌨️ bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Ze strasznymi wyrzutami sumienia, że nie udało im się pogodzić ze swoim jedynym dzieckiem, Oskarem, którego bardzo kochali. – Nie mów mi takich rzeczy, ciociu, bo dostanę chandry. – Pomyśl o nich, Oskarze. Zrozumiałeś, że umrzesz, bo jesteś inteligentnym chłopcem.
Daj swoim klientom do zrozumienia, że ich frustracja jest uzasadniona (jeśli rzeczywiście jest). Postaw na empatię i wrażliwość. Tyle teorii - przyjrzyjmy się teraz konkretnym, praktycznym sposobom na stworzenie dobrych przeprosin. 1. Skorzystaj z emotikonów. Istnieje cała masa emotikonów, które nadają styl i ton Twojej komunikacji
Read 1. Bez tego wszystko byłoby łatwiejsze from the story My property by CorVillains (SecretSpero) with 1,991 reads. losowe, newadult, miłość. Czytasz? Zagłos
Jack, jest mi bardzo przykro. Jack, I am so sorry. Madame, jest mi bardzo przykro, ale muszę najpierw zamienić kilka słów z Fido. Madame, I'm very sorry, but I have to have a few words with Fido first. Bracie Johnie, przybywam co ciebie z miasta, by oznajmić ci, że jest mi bardzo przykro za wszystkie zgryzoty, jakich przeze mnie
Kubek Z Napisem, Bardzo Mi Z Tego Powodu Wszystko Jedno, Kolor Granatowy - Fotobloki & Decor, w empik.com: 29,90 zł. Przeczytaj recenzję Kubek Z Napisem, Bardzo Mi Z Tego Powodu Wszystko Jedno, Kolor Granatowy. Zamów towar z dostawą do domu!
Prix Rencontre Avec Les Dauphins Marineland. Po marihuanę sięgałem bardzo często. W wieku 18 lat paliłem ją już prawie codziennie. Nie spostrzegłem nawet momentu, w którym się od niej uzależniłem. Po kilku latach, gdy chciałem rzucić palenie, zauważyłem, że nie jest to wcale takie proste… Mam na imię Cyprian. Ukończyłem 30 lat. Gdy miałem 6 lat, zmarł mój tata. Kiedy jeszcze żył, chodziliśmy wspólnie w każdą niedzielę na Mszę św. Tata nauczył mnie modlitwy, którą jako jedyną często odmawiałem, gdy byłem dzieckiem. Była to modlitwa Aniele Boży, Stróżu mój. Z perspektywy czasu uważam, że miałem niesamowitą opiekę ze strony swojego Anioła Stróża, gdyż ze wszystkich niebezpiecznych i głupich rzeczy, które w życiu robiłem, wychodziłem bez szwanku. Mnie i moje cztery starsze siostry wychowywała mama, która po śmierci taty nie poznała już żadnego innego mężczyzny, z którym chciałaby się związać. Bardzo się starała, aby zapewnić nam to wszystko, co było potrzebne w życiu. Mimo że w naszym domu się nie przelewało, to dzięki jej poświęceniu nie brakowało nam niczego. Przystąpiłem do Pierwszej Komunii św. oraz sakramentu bierzmowania, ale nie chodziłem już później do kościoła ani się nie modliłem. Wierzyłem w Boga, ale tak naprawdę żyłem tak, jakby Go nie było. Myślałem głównie o tym, aby wieść życie miłe i wygodne. Byłem zbuntowanym nastolatkiem pragnącym korzystać z życia, nie zastanawiając się, czy to, co robię, jest dobre czy złe. W tamtym czasie moim głównym celem była przyjemność. W szkole średniej wypisałem się nawet z religii, bo nie chciałem słuchać „moralizowania”… Utrata wolności Już w gimnazjum próbowałem wszystkich narkotyków, jakie tylko były do załatwienia. Lubiłem uprawiać sport i czułem, że wszystkie narkotyki, poza marihuaną, bardzo wyniszczają moje ciało. Tak więc jedynie sporadycznie próbowałem innych specyfików, ale po marihuanę sięgałem bardzo często. W wieku 18 lat paliłem ją już prawie codziennie. Nie spostrzegłem nawet momentu, w którym się od niej uzależniłem. Po kilku latach, gdy chciałem rzucić palenie, zauważyłem, że nie jest to wcale takie proste… Z wielkim trudem podejmowałem próby wyrwania się z tego nałogu, zawsze jednak bez skutku. Kilkakrotnie udawało mi się nie palić przez trzy tygodnie, ale po tym okresie musiałem sobie sprawić ulgę i z okazji pobicia rekordu pozwalałem sobie na „uczczenie” go… ponownym zapaleniem. Po każdej takiej sytuacji wchodziłem w ciąg palenia z jeszcze większą intensywnością. Marihuana dawała mi ukojenie, którego nie mogłem znaleźć nigdzie indziej. Była nieodłączną częścią mojego życia przez wiele lat. Chodziłem do pracy, do szkoły i na treningi, ale sięgałem po narkotyki tak często, jak tylko się dało… Niestety, do tego nałogu dochodziły jeszcze grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu. Wydawało mi się, że gdy się odurzę marihuaną, to świat będzie piękniejszy, a wszystkie rozrywki staną się przyjemniejsze. Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że marihuana tylko potęgowała mój egoizm i zamykała mnie w świecie nastawionym na przyjemność, rozrywkę i konsumpcję. Tak naprawdę ograniczała mnie w każdej sferze życia: motorycznej, poznawczej, a przede wszystkim duchowej. Kontakty międzyludzkie także miałem utrudnione – ze względu na swoje otumanienie i brak empatii. Im dłużej w tym nałogu tkwiłem, tym mniej zauważałem jego negatywne skutki. Dopóki wszystko układało się po mojej myśli, to nie widziałem powodu, aby coś zmieniać. Jednak w pewnym momencie moje życie zaczęło się mocno komplikować… Boks W wieku 26 lat zacząłem trenować boks. Po pół roku trener zaproponował, abym wystąpił w zawodach. Zawsze było to moim marzeniem. Od tego czasu zacząłem podporządkowywać wszystko treningom, pozwalając sobie jednak cały czas na palenie marihuany. O zbliżających się mistrzostwach dowiedziałem się z półrocznym wyprzedzeniem. Trenowałem przez ten czas prawie codziennie. Na tydzień przed turniejem musiałem przejść badania lekarskie, aby otrzymać od lekarza pozwolenie na udział w walkach bokserskich. Wynik badania EEG był jednak dla mnie negatywny. Okazało się mianowicie, że w moim mózgu wykryto fale mózgowe, które u zdrowego człowieka nie powinny występować. Z tego powodu istniało duże ryzyko wystąpienia u mnie padaczki po otrzymaniu mocnych ciosów w głowę. W tej sytuacji mój trener nie pozwolił na to, abym walczył, mimo że chciałem uczestniczyć w zawodach na własne ryzyko. Czułem się w pełni sił. Przygotowywałem się do tej bokserskiej imprezy bardzo długo i nigdy nie miałem żadnych objawów padaczki. Zacząłem wówczas „topić” swoje smutki w marihuanie z jeszcze większą intensywnością niż wcześniej… Po pewnym czasie udałem się do neurologa. Gdy podczas badania przyznałem się, że palę marihuanę, lekarka powiedziała mi, że nietypowe fale mózgowe mogą być spowodowane nałogiem. Pani doktor poinformowała mnie, że jeśli przestanę zażywać marihuanę, to po pół roku będę mógł podejść do kolejnych badań, które mogą dać korzystny wynik. Wiedziałem, że muszę wybrać: marihuana albo boks. Stwierdziłem, że do marihuany mogę wrócić zawsze, a do boksu już niekoniecznie. Wprawdzie starałem się w tamtym czasie ograniczyć sięganie po narkotyk, ale czułem się wobec niego bezsilny. Nie byłem w stanie wytrzymać już nawet jednego dnia bez tej substancji… Do tego wszystkiego moja mama zachorowała i znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Gdy odwiedzałem ją co kilka dni, to widziałem ją w coraz gorszym stanie, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Myślałem, że jeśli tak dalej pójdzie, to ją stracę. Byłem coraz bardziej załamany. Już nawet marihuana nie dawała mi ukojenia… Koronka do miłosierdzia Bożego Wtedy przypomniało mi się, że moja chrzestna zachęcała mnie kiedyś do pomodlenia się Koronką do miłosierdzia Bożego. Wziąłem więc do ręki mały obrazek z napisem „Jezu, ufam Tobie!” i przeczytałem uważnie to, co jest napisane na odwrocie. Gdy uznałem, że już w miarę rozumiem treść tej modlitwy, i przeczytałem, jakie obietnice dał Pan Jezus tym, którzy będą się modlić tymi słowami, stwierdziłem, że ją odmówię. Ze łzami w oczach, zdając sobie sprawę z własnej bezsilności, powiedziałem: „Panie Boże, pomóż mi, bo jeśli Ty mi nie pomożesz, to do końca życia będę się męczył z tym nałogiem”. Odmówiłem Koronkę. Była to pierwsza moja modlitwa od czasów, gdy byłem dzieckiem. Po odmówieniu Koronki poczułem wewnętrzny pokój, ulgę, ukojenie i zadowolenie. W jednym momencie Bóg uwolnił mnie od głodu narkotykowego, który tkwił we mnie przez ostatnich 10 lat. Pierwszy raz poczułem się szczęśliwym niepalącym. Od tego czasu po każdej modlitwie, w którą wkładałem serce, otrzymywałem ukojenie. Mimo że później jeszcze kilkakrotnie zapaliłem marihuanę, to zdałem sobie sprawę, że tylko całkowita abstynencja uczyni mnie wolnym. Przemiana serca Niestety, stan mojej mamy wciąż się pogarszał. Modliłem się więc o to, ażeby Bóg jej pomógł. I oto po dwóch tygodniach zmienił się lekarz prowadzący i odrzucił poprzedni sposób leczenia mojej mamy. Postawił on diagnozę, że mama ma chorobę Alzheimera. Od tego czasu zaczęła przyjmować inne leki i jej stan zdrowia stopniowo zaczął się poprawiać. Wtedy też przestałem się modlić, gdyż moje serce wciąż nie było jeszcze przemienione i traktowałem Boga trochę jak złotą rybkę, która ma spełniać moje życzenia – a gdy już je spełni, to nie jest mi dłużej potrzebna… Gdy po dwóch miesiącach mama opuściła szpital i wróciła do domu, była bardzo nieporadna i potrzebowała nieustannej opieki, niczym małe dziecko. Trudności sprawiały jej najprostsze czynności. Po kilku dniach opieki nad mamą miałem wielką chęć zapalenia marihuany. Nie chciałem jednak tego robić, ponieważ bałem się, że wrócę do nałogu. Wtedy to odwiedził mnie kuzyn i zaproponował mi wspólny wyjazd do Częstochowy na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. Opowiedział mi także świadectwa ludzi, którzy podczas takich Eucharystii zostali uzdrowieni przez Boga z nieuleczalnych chorób. Bez wahania przyjąłem jego propozycję i pojechaliśmy do Częstochowy z nadzieją, że Pan Bóg uzdrowi moją mamę z choroby Alzheimera. Podczas uroczystości zaczęto śpiewać pieśni uwielbienia Boga i wszyscy ludzie unieśli ręce w górę. Ja również tak zrobiłem i zacząłem szczerze chwalić Boga. Po chwili poczułem, jakby czas się zatrzymał, i bardzo wyraźnie odczułem Jego bliską obecność. To było przeżycie tak cudowne, że nie znam adekwatnych słów, aby móc opisać, jak szczęśliwy wtedy byłem. Poczułem niesamowitą, Bożą radość. Pomyślałem, że Bóg jest miłością i miłosierdziem. Mimo że zawsze wstydziłem się łez, gdyż przejmowałem się tym, co pomyślą o mnie inni, a ponadto uważałem, że mężczyzna nie powinien ich pokazywać, to w tamtym momencie płakałem ze szczęścia. Odczułem, że Bóg bardzo się raduje z tego, że to właśnie w Nim szukam pomocy. Wstydziłem się przed Bogiem różnych swoich czynów, a On dał mi wewnętrzne przekonanie, że bardzo mnie kocha, i cierpliwie czekał, aż zwrócę się do Niego ze szczerym sercem. To było niesamowite, uwalniające, przemieniające mnie wewnętrznie uczucie. Potrafiłem wcześniej wybaczać innym ludziom, ale nie potrafiłem przebaczyć sobie i tak naprawdę mocno bałem się Boga, aż do momentu spotkania się z Nim w moim sercu. Zdałem sobie sprawę, że przez większość życia obrażałem Boga swoimi czynami, a mimo to On mnie tak bardzo kocha. Poczułem się jakby w przedsionku nieba. To była niesamowita łaska. Wtedy to zakochałem się w Bogu. Od tego momentu zapragnąłem żyć tak, aby sprawiać Mu jak najwięcej radości. Wyjeżdżając z Częstochowy, odczułem od razu, że łaska, jaką tam otrzymałem, jest nie tylko dla mnie. Przez dwa tygodnie po tym zdarzeniu byłem tak rozpromieniony Bożą miłością, że chodziłem praktycznie cały czas uśmiechnięty i wszystkim opowiadałem o tym, jak cudowna jest miłość Boga. Do dzisiaj staram się mówić ludziom o Bogu, o tym, czego sam doświadczyłem. W chwili spotkania się z Bogiem otrzymałem odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania i zostałem uzdolniony przez Niego do opieki nad mamą. Bóg wlał we mnie wszystkie cechy, jakich brakowało mi do tego, abym mógł się mamą dobrze opiekować: przede wszystkim empatię, cierpliwość, wyrozumiałość i łagodność. Stwórca dał mi także wiarę, nadzieję i miłość. Od tego czasu moim celem jest żyć tak, aby na końcu ziemskiego życia móc stanąć przed Bogiem i nie wstydzić się swoich uczynków. Zmiana priorytetów Po tym przeżyciu przystąpiłem do spowiedzi generalnej. Przez dwie godziny spisywałem, wsparty łaską Bożą, wszystkie swoje grzechy. Czułem, jakby ktoś mi opowiadał zdanie po zdaniu, po kolei, moje grzeszne życie. Zapisałem drobnym pismem sześć stron i kolejnego dnia wyznałem te wszystkie grzechy w konfesjonale, czytając z kartki przez pół godziny to wszystko, co wstyd mi było nawet napisać na papierze. Kapłan, u którego odbyłem spowiedź generalną, został moim stałym spowiednikiem. Od tego czasu regularnie, przynajmniej raz w miesiącu, przystępuję do sakramentu spowiedzi. Im dłużej żyję w łasce uświęcającej, tym bardziej zdaję sobie sprawę z własnej grzeszności i lepiej zaczynam rozumieć źródła swoich grzechów. Wiem, że bez modlitwy nie byłbym w stanie jednego dnia przeżyć w sposób dobry, podobający się Bogu. Staram się w miarę możliwości codziennie przyjmować Komunię św., gdyż jest to dla mnie duże wzmocnienie duchowe i najszczęśliwszy moment każdego dnia. Po niespełna pół roku przystąpiłem do kolejnego badania EEG, które pokazało, że fale mózgowe, które były obecne w moim mózgu, w czasie gdy paliłem marihuanę, zniknęły. Wystąpiłem później w kilku amatorskich walkach bokserskich. Wygrałem także jeden bokserski turniej. Po jakimś czasie jednak zacząłem poświęcać więcej czasu na swój rozwój duchowy i intelektualny. To jest ważniejsze niż rozwój fizyczny. Wciąż utrzymuję swoje ciało w dobrej formie, ale postanowiłem, że nie będę już więcej walczył na ringu, aby niepotrzebnie nie narażać zdrowia swojego i innych. Bóg, jakiego doświadczyłem, jest dokładnie taki, jak przedstawia Go nam Kościół katolicki, a zgłębianie Pisma św. oraz pism ludzi natchnionych przez Pana Boga tylko mnie w tym utwierdza. Cyprian O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie!
GłównaPoczekalniaVideo TOP Generator Dodaj hopa Poprzedni Następny Jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno 43 28 Kopiuj link Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dodano przez: ADAMS86MCE Komentarze Zobacz również: Poniedziałek Poniedziałek dodano przez: ola1997 2022-07-25 0 57 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół PiS już dawno znalazł sposób na rządzenie. PiS już dawno znalazł sposób na rządzenie. dodano przez: natalka21 2022-07-25 0 47 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Jak wygląda życie w NAJWIĘKSZYCH SLUMSACH W INDIACH - Jak wygląda życie w NAJWIĘKSZYCH SLUMSACH W INDIACH - dodano przez: 2018-01-11 51 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Porwanie 13-latki z Poznania Porwanie 13-latki z Poznania dodano przez: jasiek1978 2022-07-25 0 21 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Karmienie wygłodniałych piranii, ręki nie wsadzisz Karmienie wygłodniałych piranii, ręki nie wsadzisz dodano przez: djmaniek12 2022-07-25 0 26 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Ups... Ups... dodano przez: Dorotka 2022-07-25 0 49 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Szalony hulajnogarz Szalony hulajnogarz dodano przez: Kaska_29 2022-07-25 0 45 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Gdy premier Morawiecki zaprasza na #PorozmawiajmyoPolsce i pyta "gdzie jest Tusk?" Gdy premier Morawiecki zaprasza na #PorozmawiajmyoPolsce i pyta "gdzie jest Tusk?" dodano przez: niania2020 2022-07-25 0 26 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Pilnowacz Pilnowacz dodano przez: ADAMS86MCE 2022-07-25 0 25 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół
Witajcie! Przepraszam, że wczoraj nie pisałem. Byłem bardzo zajęty:) Niedawno w Radomiu została otwarta kolejna Biedronka i Marika napaliła się na komodę. Wtedy w promocji była po 150 zł i ludzie się na nie rzucili :) Dlatego następnego dnia, gdy już przyjechaliśmy, nie było ani jednej sztuki. Marika wypatrzyła, że od 26 lutego będzie ta komoda znów w cenie 200 zł. - Jedź i mi kup. Misiuuuu... kup mi... Cóż robić? Wracając z pracy wstąpiłem do jednej i wziąłem. Przeliczyłem się z ciężarem i prawie się w pół złamałem :P Nie wiem kto wpadł na pomysł ładować całą komodę w jedną paczkę? To ważyło prawie 44 kg... Z samochodu do domu przynosiłem na 3 tury. Tak się kobiecie zachciało, a ja durny biegałem po schodach :P Ale czego się dla Ukochanej nie zrobi ;) Przy okazji noszenia na 3 piętro kolejnych płyt studziłem gniew. Z jakiego powodu? Wkurzył mnie wczoraj "Ojciec dyrektor". Menda jedna... Nie wiem skąd go wytrzasnęli, ale teraz nie ma osoby w firmie, która na jego widok nie powie "a spie#$ chu#$!". Tak sobie przyjaciół potrafi zjednać... Wczoraj i mnie zdenerwował... Robi to od jakiegoś czasu, bo jak tylko przychodzi do nas do biura to stoi obok mnie i patrzy w monitor. Gdyby spojrzał, zapytał albo coś, ale nie. Stanie i wlepia gały. Odchodzi dopiero gdy zwijam program do paska i spojrzę w jego stronę. Nie można zrozumieć, że to moje stanowisko pracy? Wczoraj wszedł, gdy akurat przeglądałem papiery. Ojdyr - Co teraz robisz? Ja - Firma XX przesłała mi część dokumentacji i coś mi się nie zgadza. Ojdyr - Powiedziałem, że masz robić YY! Ja - Jest otwarte w tle. Tu tylko sprawdzam, a zajmuję się YY. Ojdyr - Masz się tym zajmować! Na 8 jutro ma być kompletna dokumentacja! Ja - Na 8 na pewno jej nie będzie (zwłaszcza, że przyszedł ok 13:40, a samo drukowanie tego niekompletnego co miałem to ponad godzina) Ojdyr - Co to ma znaczyć?! Ja się nie podoba to może trzeba poszukać innej pracy! Ja - A chętnie poszukam! Coś jeszcze się jąkał zza zamykających się za nim drzwi. Gdy doleciało do niego krzyknięte "A idź pan w ch#j!" to po chwili stał przed biurem i dzwonił do "Młodego". Skarżył się, że go pracownik obraża :D Nie wiem, naprawdę nie wiem skąd go wzięli i do tej pory nie wiem co on tu robi. Oprócz wymyślania durnych formularzy i "zjednywania" sobie pracowników. Na hali panuje obecnie zgodny pogląd, że jak jeszcze raz tam przyjdzie i będzie miał jakieś problemy to mu zgaśnie światło (czyt. cios, liczenie do 10 i odtrąbiony nokaut). Bo wczoraj oprócz wkurzenia mnie najpierw rano wkurzył jedną załogę bo NAKAZAŁ (nie poprosił i nawet nie dowiedział się co mają robić) im robić zupełnie coś innego niż mają robić (robota zlecona przez szefa). Po latających na hali paniach nieciężkiego prowadzenia sprawa skończyła się w gabinecie szefa, który rozsądził spór na rzecz pracownika. Dyrektorek chyba dostał po uszach skoro dopiero przed 14 się do mnie przyczepił. Było to w czasie, gdy czuł się chyba bezpieczny bo szef wyjechał :D Dobra :P koniec o pracy :P Jest weekend i teraz czas relaksu, czyli zero myślenia o projektowaniu maszyn :) Tak więc wczoraj składałem komodę z Biedronki... Wszystko zniosłem na kupę i zacząłem rozkładać. Instrukcja sztuk 2 - jest Deski, deseczki, płyty - są Śruby, gwoździki, klej - jest Przyniosłem jeszcze młotek i kombinerki /zawsze się przydadzą :P/ i zabrałem się do dzieła. W międzyczasie Marika zdążyła przyjść z pracy, a ja jak miałem zawalony pokój tak jest :) Ostatnią szufladę włożyłem na miejsce ok 21:20. Już nie miałem siły i ochoty nawet na włączenie komputera, więc tylko się umyłem i poszedłem spać. Komoda kolorem pasuje mi do półek i trochę do większej komody pod telewizorem. Jednak nie da się dobrać idealnych kolorów gdy ma się meble kilku producentów :) Teraz w pokoju mam różne odcienie mebli. Oj tam, oj tam... Dobrze jest :) Dziś już Marika kupiła jakąś ramkę na zdjęcia kolorem pasującym do komody. Jeszcze nie wiem co tam ustawić, ale coś na pewno znajdzie tam swoje miejsce. Dawno nie pisałem maili... Dziś miałem na to trochę czasu i wysmarowałem 333. Akurat taka ładna liczba się zrobiła :) Taka połowa Bestii :P Jutro Marika ma dzień wolny, więc chyba nie poszaleję z wysyłaniem. Może dopiero pod wieczór. Za to od niedzieli do czwartku ma drugą zmianę i będę mógł po pracy nadrabiać zaległości :) Chciałbym jakieś małe zagraniczne paczuszki. Trzeba sobie chociaż kilka zapewnić wysyłając odpowiednią ilość wiadomości. Zbliża się 21. Pora na mnie. Zbieram się i jagę odebrać Marikę z pracy. Jeszcze wpadnę przed wyjściem na kilka blogów ;) Zatem do następnego! :) I spokojnego weekendu ;)
Tekst piosenki: Ref: A jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno Lubię nocą żyć, mieć dziewczynę niejedną Za dnia ciągle spać, wieczorami balować Jeszcze przyjdzie czas aby dzieci swe wychować 1. Mama wciąż mówiła: ucz się synku ucz Bo nauka to, to potęgi klucz Jednak ja dziś dobrze wiem Że z tych kluczy nie da wyżyć się Ref: A jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno Lubię nocą żyć, mieć dziewczynę niejedną Za dnia ciągle spać, wieczorami balować Jeszcze przyjdzie czas aby dzieci swe wychować / x2 2. Mamy posłuchałem, do szkoły chadzałem Wciąż pod górkę miałem, wagary wolałem Bo ja dobrze o tym wiem Że w mym życiu chce zabawić się Ref: A jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno Lubię nocą żyć, mieć dziewczynę niejedną Za dnia ciągle spać, wieczorami balować Jeszcze przyjdzie czas aby dzieci swe wychować / x2 A jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno Za dnia ciągle spać, wieczorami balować Ref: A jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno Lubię nocą żyć, mieć dziewczynę niejedną Za dnia ciągle spać, wieczorami balować Jeszcze przyjdzie czas aby dzieci swe wychować Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Aż usiadłam, kiedy to usłyszałam. Jestem babcią z doświadczeniem, wszystko umiem zrobić – a tu nagle powinnam trzymać się z daleka. Tylko, że ja bardzo dobrze wiem, jak opiekować się dzieckiem – lepiej niż moja córka. A tu okazuje się, że babcia jest teraz zbędna. Pokłóciliśmy się i teraz czekam na przeprosiny. Żeby wymyślić coś takiego! Kiedy moja Gosia poinformowała, że wychodzi za mąż, byłam bardzo szczęśliwa. Jak tu się nie cieszyć, że najmłodsza córka też założy rodzinę – nie muszę się już przejmować, co ludzie powiedzą. Ale od razu zastrzegłam – zapłacę częściowo za wesele, więc też chcę decydować co i jak zorganizować. Córka wtedy nic nie powiedziała, a zięciowi ten pomysł się nie spodobał – zaczął protestować i się wykłócać. Ale nie ze mną takie numery – wydałam już za mąż dwie córki i wiem lepiej. Skończyło się tym, że decydowałam o wielu sprawach – wybrałam restaurację, pomogłam wybrać sukienkę i znalazłam dobry zespół. Mojemu zięciowi to się nie podobało, ale to nie moja sprawa – ja wiem lepiej. Nie było żadnej wielkiej awantury, ale od tego czasu nasze relacje są bardzo napięte. I za każdym razem, kiedy chciałam coś doradzić, Mikołaj wpadał w złość i się ze mną kłócił. A ja chcę jak najlepiej – mogę przecież doradzić, jakie zasłony kupić, jak najlepiej ugotować barszcz, jakie ubrania wybrać. Moja córka słucha mnie tak samo, jak jej starsze siostry. Tamci zięciowie nigdy mi nie zaprzeczają, bo rozumieją, że teściowa wie lepiej. A ten tutaj jest strasznie uparty i wybuchowy. Nigdy nie sądziłam, że będę miała taki problem. A moja córka, już to zauważyłam, ulega jego wpływowi – zaczyna się sprzeciwiać i mnie nie słucha. A ja chcę dla niej jak najlepiej. Przez całe życie wychowuję je sama, bo mąż odszedł od nas, gdy najmłodsza miała 5 lat. I sama sobie radzę przez całe życie – dbam, żeby moim córkom było dobrze. Dla mnie najważniejsze, żeby dziewczyny były szczęśliwe i wiem, jak to zrobić. Nauczyłam je wszystkiego, niczego im nie żałowałam, nie wyszłam ponownie za mąż, żeby zajmować się tylko nimi. Więc myślę, że mam prawo o czymś teraz decydować. Dobrze, że moje starsze córki to rozumieją. Wybrałam im szkoły, zorganizowałam wesela i pomogłam przy dzieciach. Zawsze będą mi za to wdzięczne, bo beze mnie nie byłyby wiele warte. Chociaż moja siostra mówi mi, że za bardzo naciskam na dzieci, to nie ma racji – mam doświadczenie i mogę im doradzić najlepiej, jak potrafię. A potem trafił mi się taki zięć – uznał, że to on będzie decydował, jak wychować dziecko. Zaczęło się od tego, że zaproponowałam, żeby moja wnuczka miała na imię Teresa, po mojej mamie, ale zięć natychmiast zaprotestował, bo wybrali już imię – będzie Weronika. No nie wiem, czy jest ładniejsze niż moje. I co to za brak szacunku wobec teściowej? Czy proszę o tak wiele? No, ale cóż – poddałam się. Potem postanowiłam pomóc córce kupić ubranka i inne rzeczy dla dziecka – ale tutaj ona też decyduje o wszystkim beze mnie. Z marszu odrzuciła wszystkie moje sugestie co do wózka – wybrała jakiś modny i bardzo drogi. A po co wydawać aż tyle pieniędzy? No, ale znowu mnie nie posłuchali. Potem zaproponowałam, że zamieszkam z nimi przez te pierwsze tygodnie po porodzie, żeby pomóc córce, ale też odmówili. A dlaczego? Przecież wiem, jak dziecko wykąpać, nakarmić, ubrać – a córce nie ufam, bo ma dopiero 22 lata. Ale oni w ogóle nie słuchają tego, co im mówię – czytają jakieś modne czasopisma i książki i myślą, że wiedzą lepiej. A babcia jest chyba mądrzejsza? Wychowałam moje córki, wychowałam pozostałe wnuki, ale tutaj nie mogę pomóc? Doszło do tego, że córka zaczęła się ze mną otwarcie kłócić. Nie podoba jej się to, że przychodzę bez uprzedzenia i zaczynam sprzątać jej mieszkanie i gotować jedzenie – twierdzi, że wszystko mogą zrobić sami. A co oni mogą zrobić? Zamówić jedzenie z restauracji? Zadzwonić do firmy sprzątającej? A ja wiem, co i jak ugotować, i jak najlepiej posprzątać. Nawet nie podziękują. Powiedzieli, że za bardzo wtrącam się w ich życie. Taką otrzymuję wdzięczność. A poświęciłam dla niej całe swoje życie. Nigdy nie sądziłam, że będę miała takie niewdzięczne dzieci.
bardzo mi z tego powodu wszystko jedno